16 grudnia 2005 r. - 2 sztuki gratis: Artur Nowaczewski i At Home

"2 sztuki gratis", to znaczący tytuł nowej inicjatywy "Toposu" i Towarzystwa Przyjaciół Sopotu. Na pierwszym spotkaniu z cyklu (?) prezentował się Artur Nowaczewski (rocznik 78), poeta i krytyk literacki, autor wydanej w Bibliotece Toposu książki poetyckiej Commodore 64 oraz duet At home, który układa melodyjne miniatury korzystając z analogowych klawiszy, dyskretnej gitary i wokalnych harmonii. Poezja Artura N. wybrzmiała pięknie, tym bardziej, że po instrumentalnym intro w wykonaniu At home pozostał gotycki reverb w mikrofonie. Publiczność dopisała a przedświąteczna atmosfera dokonała reszty.

7-10 grudnia 2005 r. - Festiwal Poezji Sopot 2005

Cztery grudniowe dni pełne poezji i muzyki, kilkudziesięciu wykonawców: poetów, muzyków i aktorów, wiele miejsc: dworek Sierakowskich, Sala Reprezentacyjna Urzędu Miasta, Muzeum Sopotu, Klub SPATiF, Galeria STS i na zakończenie sala Polskiej Filharmonii Kameralnej Sopot. Wśród zaproszonych gości, poetów i pisarzy, m.in. Mieczysław Orski ("Odra"), prof. Andrzej Lam, Katarzyna Kuczyńska-Koschany, Wojciech Kass, Janusz Kukuła (Teatr Polskiego Radia), Agnieszka Wolny-Hamkało, Mirek Spychalski, Dariusz Sośnicki, Bartłomiej Majzel, Marta Podgórnik, Wojciech Gawłowski, Przemek Dakowicz, Jarosław Klejnocki, laureaci piątego Ogólnopolskiego Konkursu Poetyckiego im. R. M. Rilkego - Maciej Robert, Łukasz Jarosz, Tadeusz Żukowski i in.

Tadeusz Skutnik, podsumowując Festiwal na łamach "Dziennika Bałtyckiego", napisał m.in.: "Tadeusz Różewicz (choć nie był osobiście) patronował festiwalowi. Na wyżyny artyzmu wywindował jego poezję galowy koncert, przygotowany przez Krzysztofa Kuczkowskiego (wybór poezji Różewicza), Krzysztofa Gosztyłę (recytacja) i Andrzeja Straszyńskiego (wybór muzyki, prowadzenie Polskiej Filharmonii Kameralnej). Rewelacja." Cóż, wprawdzie zabrzmi to nieskromnie, ale z opinią red. Skutnika zgadzamy się w całej rozciągłości - było rewelacyjnie!

5 grudnia 2005 r. - "Molly Sweeney" na pięciolecie Teatru przy stole

Jubileusz trzeba uczcić czymś szczególnym. Na pięciolecie Teatru przy stole postanowiono powtórnie przeczytać sztukę, która najmocniej zapisała się w pamięci widzów. Przeprowadzono ankietę, która wskazała na "Molly Sweeney" Briana Friela w przekładzie Małgorzaty Semil, sztukę niełatwą w odbiorze, zbudowaną w zasadzie na monologach trojga bohaterów. Sztukę Friela usłyszeliśmy w tym samym wykonaniu, co w 2001 roku i znowu wrażenie było piorunujące. Czytali Joanna Bogacka, Krzysztof Gordon i Jarosław Tyrański. Ale to jubileuszowe spotkanie było szczególne jeszcze z innego powodu, było to pożegnanie się z widzami Ewy Kuczkowskiej, pomysłodawczyni Teatru, autorki repertuaru oraz charakterystycznych wstępów wygłaszanych przed każdą ze sztuk, co organizatorzy nazywali fachowo "opieką artystyczną". Teatr przy stole bez Ewy Kuczkowskiej nie będzie już tym samym teatrem, ale wierzymy, że będzie. Życzymy organizatorom takiej właśnie mądrej kontynuacji przedsięwzięcia, które przez pięć lat skupiało komplety publiczności w sopockim dworku Sierakowskich.

24 października 2005 r. - "Novecento" w Teatrze przy stole

"Novecento", monolog teatralny Alessandro Baricco w przekładzie Haliny Kralowej w Teatrze przy stole czytał Krzysztof Gordon. Na fortepianie, który to instrument jest współbohaterem utworu, zagrał Janusz Hajdun. Opiekę artystyczną sprawowała Ewa Kuczkowska. Ta znana na świecie sztuka, przypomnijmy, że w 1998 r. Giuseppe Tornatore nakręcił film fabularny według monologu Barrico, miała w Sopocie swoją polską premierę.

O czym jest "Novecento"? Jest rok 1900, palacz kotłowy na parowcu pływającym między Ameryką i Europą znajduje noworodka w skrzyni fortepianu. Dziecku z racji fin de siecle nadaje imię 1900. Statek staje się domem malca, a pasażerowie jedynymi ludźmi, jakich spotyka. Z czasem okazuje się, że chłopiec jest cudownym dzieckiem, geniuszem fortepianu. Przez lata ludzie przemierzają morskie szlaki tylko po to, aby usłyszeć jego magiczną grę. Natomiast sam muzyk nigdy nie zszedł na ląd...

Zarówno sam tekst, jak i interpretacja K. Gordona bardzo się sopockiej publiczności podobała.